środa, 25 października 2017

Nasze wielkie cyganskie wakacje

Tak jak obiecalam postanowilam zabrac Was w nasza najfajniejsza podroz ubieglych wakacji. Zatem do dziela!

W tym roku postanowilismy troche inaczej spedzic urlop. Wiadomka kazdy moze sobie kupic wczasy , wynajac domek i smignac z rodzina. Kazdy ale nie Sokoly :) Sokoly sa zadni wrazen :) my postanowilismy pojechac w podroż na poludnie Polski naszym pieknym Vanem i w nim caly tydzien spac! Moze to nie bylo by takie niewiarygodnie gdyby nie fakt ze zabralismy ze soba Jolę czyli babcie Mateusza a moją mamę no i malego rocznego Mateuszka. I tu pewnie lincz. Jak to z takim malym dzieckiem mozna spac w aucie. Otoż mozna i my to zrobilismy  i uwierzcie mi nie ucierpial na zdrowiu a wrecz byl bardzo szczesliwy ze byl bardzo blisko swojej szalonej rodzinki. No ale pytanie jak my zesmy sie tam wszyscy pomiescili? Otoz na sledzika :) hehe ale powiem jedno kazdy wrocil  wypoczety i zadowolony. Ej no bo po co komu van 7 osobowy jak w nim spac nie mozna? A wyobrazcie sobie jak cudownie jest kazdego dnia spozywac sniadanko w innym miejscu, np. na polanie z pieknym widokiem na gory? Tak, my tego wszystkiego doswiadczylismy a o tym nizej. Przyblizymy Wam troche naszego cudownego sierpniowego tygodnia

Nasza wielka cyganska tulaczka po polskich gorach z naciskiem na rodzinne parki rozrywki rozpoczela sie w poniedzialek w nocy. Kierunek Kraków! Dojechalismy na miejsce po ok. 7 godzinach. Zaparkowalismy blisko rynku i poszlismy zwiedzac. Akurat na rynku bylo bardzo regionalnie. Stragany z zywnoscią , tancerze w ludowych strojach. Bylo co robic. Poszlismy na Wawel, wypilismy piwko na statku. Cudownie uplynal nam dzien.

Co zatem warto zwiedzić w Krakowie? Na pewno Rynek. Tu znajdziemy wiele ciekawych i slynnych budynków takich jak np.Kosciól Mariacki czy Sukiennice. Starówka w Krakowie tętni życiem 24godziny na dobę. Z niej szybko i na piechotę można wybrać się na spacer nad Wislę a tam deptakiem na Wawel, gdzie zobaczycie slynny zamek, grobowiec królów polskich i prezydenta. Zwiedzanie tego wszystkiego zajęło nam jeden dzień.

Kiedy nadszedl wieczor musieliśmy zastanowić się gdzie bedziemy dzis spac? Kiedys jeszcze pare lat temu spalismy z Jakubem w aucie na rynku w Krakowie. Ale dzis? Czy nam sie chce w tym dzikim tlumie? Dawajcie jedziemy do Zatoru! Przeciez jutro caly dzien w Energylandii. I tak musimy tam jechac. Jak powiedzielismy tak zrobiliśmy. Wsiedliśmy w auto i  pojechalismy do Zatoru. Znalezlismy super miejsce na nocleg. Nawet ze stolikiem i laweczkami. No ale ze bylismy padnieci rozlozylismy nasze lozko ( siedzenia chowaja sie w podloge, wiec wchodzi duzy niebieski materac z welurem )i poszlismy spac. Gdy obudzilismy sie rano, okazało się ze obok nas stoi z 10 innych aut. Taki urok Energy. Wszyscy przyjezdzaja po nocy z calej Polski i dosypiaja pod. Wstalismy nad ranem. Zjedlismy na zacnych laweczkach sniadanko i do parku! Niedawno otworzyli strefe z basenami. Wiec przy tak pieknym upalnym dniu milo bylo miedzy jazdami rollercoasterami , poopalac się na lezaczkach i schlodzic w basenie. Wiadomo mama i Mateusz nie sa zwolennikami kolejek górskich dlatego taka strefa z basenami to była dla nich oaza. Nie nudzili się czekając aż my się najezdzimy.
Po calym dniu zmeczeni wsiedlismy do auta i w trasę. Obraliśmy kurs w stronę gór. Niestety po jakiejs godzinie kierowce znużyło. No z tym nie ma przelewek. Trzeba było zatrzymać się na nocleg. Zatrzymujemy sie na stacji. Po drzemce wstajemy i naszym oczom ukazuje się piekny widok na gory. Cos cudownego. Jedziemy troszkę dalej by znalezc kawalek polanki na piknik. Rozkladamy koc. Jemy.

No ale przeciez czlowiek po nocy by się wykapal! Tak! Jedziemy na termy! Cudowny poczatek dnia. Sniadanie na stoku, kapiel w goracych termach i teraz co? Jedziemy do Zakopca na zakupy :) Dzis nocleg w Zakopcu. Co mozecie zwiedzić w Zakopcu? Przeczytacie w innym poscie. https://usokolow.blogspot.com/2017/03/zakopane-dla-kazdego.html?m=1 Za to chcemy bardzo Wam polecic Owczarnie. Restaurację ktora znajduje się na Krupówkach. Jedzenie wspaniałe, atomosfera też. Codziennie do kolacji przygrywają górale. Za kazdyn razem jak jesteśmy w tamtych rejonach musimy zalecieć na Golonko!
 Kolejnego dnia wybralismy sie ,po termach rzecz jasna, do doliny Koscieliska. I wlasnie tam na szlaku zjedlismy sniadanko. Tak. Powiem Wam ze teraz jak jest zimno marze o takich uroczych sniadankach z widokiem, wsrod ciszy. Zawsze tak mialam ,ze gory wyjatkowo na mnie dzialaly. To tam tak naprawde się odstresowuje. Kocham gory!

 Naladowani energia po pysznym sniadaniu idziemy.dalej. Zobaczylismy skret na szlak do jaskini mroznej. Wogole ta nazwa nam nic nie powiedziala wiec stwierdzilismy ze idziemy! Mama wymiekla.  To byla najgorsza wycieczka w moim zyciu. Nigdy sie tak nie balam. Jak kazdy wie bylismy na szlak bardzo dobrze przygotowani. Mielismy na nogach japonki. A ubrani wiadomo w spodenki i koszulki. Poszlismy. Dopiero na gorze okazalo sie ze potrzebujemy odzienia. A nasze obuwie okazalo się najbardziej  niebezpiecznym na swiecie. Jaskinia mrozna jest zimna ,ma okolo 6 stopni . W srodku panuje wilgoć. Wszystkie kamienie są mokre i sliskie.  Powiem szczerze ze to bylo najdluzsze 200m w zyciu. Myslalam ze sie zabije. Na jakies 10 kroków poslizgelam sie z 20 razy. Wiec mozecie sobie wyobrazic. Mamy nauczkę! Nigdy wiecej nie pojdziemy w góry tak bardzo nieprzygotowani. To bylo bardzo nieodpowiedzialne. Po 4h zeszliśmy na dól naładowani adrenaliną. Wystarczyło nam żeby teraz móc wrocic znow do Zakopca.
 Kolejnego dnia postanowilismy pojechac na Slowacje do slynnej Tatralandii wodnego parku rozrywki. No ale po drodze, w pieknych gorach nie obylo sie bez pikniku. Tym razem po Slowackiej stronie. Takie miesce wybralisny ze nasze auto caly czas przyciagalo innych turystow. Kazdy zjezdzal z trasy bo myslal ze jakas atrakcja. Niestety, to tylko sniadanie Sokolow. Po sytym sniadanku dotarlismy na miejsce. Tatralandia jest parkiem polozonyn wsrod gor na dosyc duzej powierzchni.  Latem głownie wszystkie atrakcje są na zewnatrz. Zjezdzalnie, baseny, lezaczki...Animatorzy zabawiający doroslych i dzieci oraz koncerty.  Powiem szczerze ze te wszystkie zjezdzalnie robią wrazenie :)A bywaly momenty ze sie naprawde bardzo balam. Ale coz taka adrenaline bardzo lubie. Lepsze to niż jaskinia. W srodku parku natomiast termalne baseny, wodny bar i kilka rownież calkiem niezlych zjezdzalni. Dla fanow snurkowania specjalny basen. Tatralandia to taki wodny park rozrywki.  Mozna w te miejsce z powodzeniem wybrac sie z cala rodziną. Nawet kto nie plywa moze zrelaksowac sie na lezaczku . Jedzenie mozna wniesc swoje i zrobić ogromny piknik pod strzechą ale rowniez jest pelno restauracji dla tych co nie wzieli nic tak jak to bylo w naszym przypadku. Ceny przystepne, podobne jak w Polsce. Placi się zblizeniowo bransoletką. Przy wyjsciu uregulowuje się rachunek. Po calym dniu wymeczeni poszlismy spac by ostatni dzien spedzic znow w Zakopanem. Jak zwykle obkupieni w regionalne serki mozemy wracac.  No niestety co dobre szybko sie konczy. Mam nadzieję ze szybko tu jednak wrocimy. Caly wyjazd nalezal bardzo do udanych. Moje spostrzezenia co do spania w aucie? Wszystko super ale do takiego wyjazdu musi byc pogoda. My trafilismy ale nie wyobrazam sobie zeby caly czas padal deszcz. Ogolnie polecam jak chcecie byc blisko natury i swojej rodziny.  Bo tak naprawde 24h non stop razem. I to w tym wszystkim jest najlepsze! Za rok tez sie gdzies  wybierzemy. Juz nie moge sie doczekac!



wtorek, 3 października 2017

Biwak z maluchem. Krynica Morska

W weekend postanowiliśmy też pokorzystać troszkę z wakacyjnego słonka i wybraliśmy się nad morze do Krynicy morskiej. Jak każdy wie, jesteśmy stworzeni do wypadów nawet takich krótkich z namiotem na plecach. I tak było tym razem. Tyle że o jednego małego osobnika więcej. Tak! To był pierwszy pobyt Mateusza na polu namiotowym.
Wybraliśmy się już w piątek po pracy. A że ostatnio sprawiliśmy sobie wycieczkobus czyli rodzinnego 7osobowego vana to zabraliśmy ze sobą mojego brata z żoną oraz moją mamuśkę z koleżanką. Tak ! cała familia w jednym aucie plus bagaże. Po sam dach. Niby wyjazd na 2.5 dnia ale... miałam wszystko i nikt niczym mnie nie zagiął. Czego kto potrzebował Kasia miała! 
Około godziny 17 wyruszyliśmy. Z drobnymi przystankami na 20 byliśmy na miejscu. Jakub zabrał się za rozstawianie naszego namiotu. A ja poszłam z bratem szukać dla nich noclegu. No i tu pojawia się pytanie dlaczego nie spali w namiocie? Sama nie wiem... jakieś francuskie pieski heheh żartuję oczywiście. Moja szwagierka jest w zaawansowanej ciąży(prawie 8 miesiac) no i ma złamaną nogę :/ No więc właśnie ciężko jej tak pod namiotem spać więc postanowiliśmy poszukać noclegu. I tu doznaliśmy szoku. W okolicy pola namiotowego na każdym budynku widniała kartka BRAK POKOI... Na bookingu brak... Jedynie wolny był malutki domek z wersalką doklejony do domu. Jak to właścicielka nazwała awaryjny domek jak rodzina.się zjedzie. Nie mieliśmy wyboru. Wzięliśmy go. Powiem Wam mi się bardzo on podobał. Taki kameralny :) im na pewno tez :)



po rozpakowaniu wszystkich tobolow poszlismy na miacho cos zjesc :) Mateusz jak to dziecko swoich rodzicow do szczescia nic nie potrzebuje poza Zmiana klimatu, przycial wiec komara juz w wozku a my moglismy spokojnie bawic sie w Krynicy. Po wieczornych wojazach wrocilismy na kemping. Mlody z babciami do vana a my z Kuba nad morze :) milo tak posiedziec noca na plazy z ukochanym ... ale coż to?  Nie jestesmy sami... jest bardzo duzo osob. Glosna latino muzyka rozbrzmiewa na cala plaze... wszystkie pary tancza salse! Coż za piękny widok. Na piaseczku, roztańczeni... i tak zrodziło się nasze kolejne marzenie... nauczyć się salsy! Nauczyć sie tancow latino... ( na dzien dzisiejszy jestesmy po dwoch kursach ;)) Wrocilismy do namiotu nad ranem.
Kolejny piękny dzień w Krynce. Śniadanko jemy jak zwykle na polu. Taki mamy zwyczaj ze na sniadanko kupujemy buleczki chlebek wedlinki w spozywczaku zeby od rana nie pakowac w siebie tych fastfoodow. Teraz pewnie ktos zapyta ale przeciez sa sniadania w restauracji. No tak sa. Ale ja nie zjem jajecznicy przez kogos robionej a parowek wogole nie jem. A to zestawy standard? Wiec odpuszczamy. Wolimy  na lonie natury. Zreszta o takich sniadankach dowiecie sie wiecej z nastepnego wpisu o cyganskiej wyprawie.
 Ale coz Mateusz je na takich wyprawach? Ciepla butle ( mamy turystyczny czajnik wiec mamy ciepla wode) owoce , obiady w sloiczkach, obiad w knajpie ( zupa), serki , jogurty, kanapki. No i kasze. Je to co w domu. Bo  na biwaku jest jak w domu tyle ze blizej natury. Zreszta wychodze z zalozenia ze z dzieckiem mozna robic wszystko wystarczy chciec! Bo w zadnym wypadku ten maly rozkoszny czlowieczek nam nie przeszkadza. My jestesmy dumni ze mozemy mu cos nowego pokazac. I jak slysze wymowki ze nie jade bo sie umecze... kurde ludzie troche poswiecenia ;) moze dzieciak nie pamieta... ale ty pamietasz! Te cudowne chwile z rodzina. Teraz ci trudno? Pozniej bedzie jeszcze gorzej ;)
Reszte posilkow jadamy na miescie. Stad te odchudzanie po wakacjach haha! Po sniadanku standard plazing. Na Janusza rzecz jasna. 4 parawany, pol plazy zagrodzone. A to dlatego ze mamy psa. I chcemy miec dla niego wybieg, i cień i co tylko. Basen dla Mateusza. No i tyle dup ogrodzić. Kira nie wyskakuje za parawany. Wiec o tyle luz :) stawiamy namiocik plazowy dla Mateusza i parasol dla psa. Wszystko mamy na te dwa dni;) po plazingu i zjedzeniu tony gofrow i lodow na plazy wracamy na kwadrat. Kapiemy sie przebieramy i na miacho cos zjesc :) a to jakies karaoke zahaczyc czy dancing. Tak ! z Mateuszem. Jemu nic nie przeszkadza. Spi jak zabity :) a jeszcze lepiej tanczy! I po tak intensywnym dniu znow wracamy na kemping. Znow ciekawi co przyniesie nam kolejny piekny dzien :)

Zachecamy wszystkich do podrozy z malym szkrabem. Fajna sprawa. A w Krynicy polecamy : wesole miasteczko (osmiornica), latarnia morska, domek do gory nogami, dancing u Pirata no i club Copacabana czy jak to sie teraz nazywa. Dzikow sie nie bac, bo jak oswojone ;) milego wypoczynku w Krynce :)