Wybraliśmy się już w piątek po pracy. A że ostatnio sprawiliśmy sobie wycieczkobus czyli rodzinnego 7osobowego vana to zabraliśmy ze sobą mojego brata z żoną oraz moją mamuśkę z koleżanką. Tak ! cała familia w jednym aucie plus bagaże. Po sam dach. Niby wyjazd na 2.5 dnia ale... miałam wszystko i nikt niczym mnie nie zagiął. Czego kto potrzebował Kasia miała!
Około godziny 17 wyruszyliśmy. Z drobnymi przystankami na 20 byliśmy na miejscu. Jakub zabrał się za rozstawianie naszego namiotu. A ja poszłam z bratem szukać dla nich noclegu. No i tu pojawia się pytanie dlaczego nie spali w namiocie? Sama nie wiem... jakieś francuskie pieski heheh żartuję oczywiście. Moja szwagierka jest w zaawansowanej ciąży(prawie 8 miesiac) no i ma złamaną nogę :/ No więc właśnie ciężko jej tak pod namiotem spać więc postanowiliśmy poszukać noclegu. I tu doznaliśmy szoku. W okolicy pola namiotowego na każdym budynku widniała kartka BRAK POKOI... Na bookingu brak... Jedynie wolny był malutki domek z wersalką doklejony do domu. Jak to właścicielka nazwała awaryjny domek jak rodzina.się zjedzie. Nie mieliśmy wyboru. Wzięliśmy go. Powiem Wam mi się bardzo on podobał. Taki kameralny :) im na pewno tez :)
po rozpakowaniu wszystkich tobolow poszlismy na miacho cos zjesc :) Mateusz jak to dziecko swoich rodzicow do szczescia nic nie potrzebuje poza Zmiana klimatu, przycial wiec komara juz w wozku a my moglismy spokojnie bawic sie w Krynicy. Po wieczornych wojazach wrocilismy na kemping. Mlody z babciami do vana a my z Kuba nad morze :) milo tak posiedziec noca na plazy z ukochanym ... ale coż to? Nie jestesmy sami... jest bardzo duzo osob. Glosna latino muzyka rozbrzmiewa na cala plaze... wszystkie pary tancza salse! Coż za piękny widok. Na piaseczku, roztańczeni... i tak zrodziło się nasze kolejne marzenie... nauczyć się salsy! Nauczyć sie tancow latino... ( na dzien dzisiejszy jestesmy po dwoch kursach ;)) Wrocilismy do namiotu nad ranem.
Kolejny piękny dzień w Krynce. Śniadanko jemy jak zwykle na polu. Taki mamy zwyczaj ze na sniadanko kupujemy buleczki chlebek wedlinki w spozywczaku zeby od rana nie pakowac w siebie tych fastfoodow. Teraz pewnie ktos zapyta ale przeciez sa sniadania w restauracji. No tak sa. Ale ja nie zjem jajecznicy przez kogos robionej a parowek wogole nie jem. A to zestawy standard? Wiec odpuszczamy. Wolimy na lonie natury. Zreszta o takich sniadankach dowiecie sie wiecej z nastepnego wpisu o cyganskiej wyprawie.
Ale coz Mateusz je na takich wyprawach? Ciepla butle ( mamy turystyczny czajnik wiec mamy ciepla wode) owoce , obiady w sloiczkach, obiad w knajpie ( zupa), serki , jogurty, kanapki. No i kasze. Je to co w domu. Bo na biwaku jest jak w domu tyle ze blizej natury. Zreszta wychodze z zalozenia ze z dzieckiem mozna robic wszystko wystarczy chciec! Bo w zadnym wypadku ten maly rozkoszny czlowieczek nam nie przeszkadza. My jestesmy dumni ze mozemy mu cos nowego pokazac. I jak slysze wymowki ze nie jade bo sie umecze... kurde ludzie troche poswiecenia ;) moze dzieciak nie pamieta... ale ty pamietasz! Te cudowne chwile z rodzina. Teraz ci trudno? Pozniej bedzie jeszcze gorzej ;)
Reszte posilkow jadamy na miescie. Stad te odchudzanie po wakacjach haha! Po sniadanku standard plazing. Na Janusza rzecz jasna. 4 parawany, pol plazy zagrodzone. A to dlatego ze mamy psa. I chcemy miec dla niego wybieg, i cień i co tylko. Basen dla Mateusza. No i tyle dup ogrodzić. Kira nie wyskakuje za parawany. Wiec o tyle luz :) stawiamy namiocik plazowy dla Mateusza i parasol dla psa. Wszystko mamy na te dwa dni;) po plazingu i zjedzeniu tony gofrow i lodow na plazy wracamy na kwadrat. Kapiemy sie przebieramy i na miacho cos zjesc :) a to jakies karaoke zahaczyc czy dancing. Tak ! z Mateuszem. Jemu nic nie przeszkadza. Spi jak zabity :) a jeszcze lepiej tanczy! I po tak intensywnym dniu znow wracamy na kemping. Znow ciekawi co przyniesie nam kolejny piekny dzien :)
Zachecamy wszystkich do podrozy z malym szkrabem. Fajna sprawa. A w Krynicy polecamy : wesole miasteczko (osmiornica), latarnia morska, domek do gory nogami, dancing u Pirata no i club Copacabana czy jak to sie teraz nazywa. Dzikow sie nie bac, bo jak oswojone ;) milego wypoczynku w Krynce :)
po rozpakowaniu wszystkich tobolow poszlismy na miacho cos zjesc :) Mateusz jak to dziecko swoich rodzicow do szczescia nic nie potrzebuje poza Zmiana klimatu, przycial wiec komara juz w wozku a my moglismy spokojnie bawic sie w Krynicy. Po wieczornych wojazach wrocilismy na kemping. Mlody z babciami do vana a my z Kuba nad morze :) milo tak posiedziec noca na plazy z ukochanym ... ale coż to? Nie jestesmy sami... jest bardzo duzo osob. Glosna latino muzyka rozbrzmiewa na cala plaze... wszystkie pary tancza salse! Coż za piękny widok. Na piaseczku, roztańczeni... i tak zrodziło się nasze kolejne marzenie... nauczyć się salsy! Nauczyć sie tancow latino... ( na dzien dzisiejszy jestesmy po dwoch kursach ;)) Wrocilismy do namiotu nad ranem.
Kolejny piękny dzień w Krynce. Śniadanko jemy jak zwykle na polu. Taki mamy zwyczaj ze na sniadanko kupujemy buleczki chlebek wedlinki w spozywczaku zeby od rana nie pakowac w siebie tych fastfoodow. Teraz pewnie ktos zapyta ale przeciez sa sniadania w restauracji. No tak sa. Ale ja nie zjem jajecznicy przez kogos robionej a parowek wogole nie jem. A to zestawy standard? Wiec odpuszczamy. Wolimy na lonie natury. Zreszta o takich sniadankach dowiecie sie wiecej z nastepnego wpisu o cyganskiej wyprawie.
Ale coz Mateusz je na takich wyprawach? Ciepla butle ( mamy turystyczny czajnik wiec mamy ciepla wode) owoce , obiady w sloiczkach, obiad w knajpie ( zupa), serki , jogurty, kanapki. No i kasze. Je to co w domu. Bo na biwaku jest jak w domu tyle ze blizej natury. Zreszta wychodze z zalozenia ze z dzieckiem mozna robic wszystko wystarczy chciec! Bo w zadnym wypadku ten maly rozkoszny czlowieczek nam nie przeszkadza. My jestesmy dumni ze mozemy mu cos nowego pokazac. I jak slysze wymowki ze nie jade bo sie umecze... kurde ludzie troche poswiecenia ;) moze dzieciak nie pamieta... ale ty pamietasz! Te cudowne chwile z rodzina. Teraz ci trudno? Pozniej bedzie jeszcze gorzej ;)
Reszte posilkow jadamy na miescie. Stad te odchudzanie po wakacjach haha! Po sniadanku standard plazing. Na Janusza rzecz jasna. 4 parawany, pol plazy zagrodzone. A to dlatego ze mamy psa. I chcemy miec dla niego wybieg, i cień i co tylko. Basen dla Mateusza. No i tyle dup ogrodzić. Kira nie wyskakuje za parawany. Wiec o tyle luz :) stawiamy namiocik plazowy dla Mateusza i parasol dla psa. Wszystko mamy na te dwa dni;) po plazingu i zjedzeniu tony gofrow i lodow na plazy wracamy na kwadrat. Kapiemy sie przebieramy i na miacho cos zjesc :) a to jakies karaoke zahaczyc czy dancing. Tak ! z Mateuszem. Jemu nic nie przeszkadza. Spi jak zabity :) a jeszcze lepiej tanczy! I po tak intensywnym dniu znow wracamy na kemping. Znow ciekawi co przyniesie nam kolejny piekny dzien :)
Zachecamy wszystkich do podrozy z malym szkrabem. Fajna sprawa. A w Krynicy polecamy : wesole miasteczko (osmiornica), latarnia morska, domek do gory nogami, dancing u Pirata no i club Copacabana czy jak to sie teraz nazywa. Dzikow sie nie bac, bo jak oswojone ;) milego wypoczynku w Krynce :)
Hej! Piękny wpis! Ja pamiętam jak odwiedziłem pierwszy raz Krynicę Morską i od tej pory wracam tam co roku!
OdpowiedzUsuńA co planujecie w tym roku jeżeli chodzi o wakacje? Macie jakieś ciekawe pomysły?
OdpowiedzUsuńu nas głowa pełna pomysłów. Właśnie możemy się pochwalić ale nasze wakacje zostaną opublikowane na youtubie! zapraszamy. Wystarczy wpisac campfamilia
UsuńJa na pewno się zapoznam z waszymi filmami. Pozdrawiam! :)
Usuń