piątek, 24 lutego 2017

Turcja. Alanya. Riwiera Turecka -moja wielka miłość

     W naszą podróż poślubną  wybraliśmy się do Turcji. Dokładnie nad Riwierę Turecką do miasta Alanya. Jest to miasto typowo turystyczne położone nad morzem Śródziemnym, nazywane nieraz tureckim Miami. Pięknie położona pomiędzy morzem z wielkimi plażami w tym piaszczystą plazą "Kleopatra" a górami Taurus. Po prostu piękne miejsce na Ziemi. Poza hotelami które w większości preferują pobyty w opcji all inclusive (jesz i pijesz w opór) i które zapewniają całodniową rozrywkę dla gości (wszelkiego rodzaju animacje, gry, tańce, dyskoteki) miasto też ma dużo do zaoferowania. I fajnie jest ruszyć tyłek poza hotelowy basen czy pobliską plażę. Co warto zwiedzić w takiej Alanyi? Najlepiej wszystko ale nie wiem czy się tak da wyrobić czasowo lub ze względu na budżet. Gdyż atrakcji jest wiele a chciałoby się spróbować wszystkiego. 
Zaczniemy więc od zamku który położony jest na samym cyplu na wysokości około 250 m n.p.m. W skład całej jakby infrastruktury wchodzi nie tylko cytadela ale również mury zamku i czerwona wieża. Warto się tam wybrać na piechotę pomimo że jest upał i idzie się ciągle pod górę, niesamowite są widoki. Panorama całego miasta wraz z linią brzegową. Idąc wąską osiedlową drogą nie tylko możemy zobaczyć piękne widoki ale również mieszkańców oferujących różnego rodzaju napoje czy okrycia głowy. I mowa tu o prawdziwych starszych Turkach którzy chcą trochę dorobić. Dla uzupełnienia całkowicie naszej wędrówki fajną sprawą jest zatrzymać się w miejscowej knajpce z widokiem i delektować się krajobrazami i turecką kuchnią. Również można wybrać opcję autobusu. I większość tak po prostu robi. Jechać autobusem (dolmusz) na Kale, wysiąść, zwiedzić zamek a w powrotną drogę po prostu zejść na piechotę prosto do portu. Port położony jest w ścisłym centrum Alanyi. Można tu się wybrać w rejs statkiem z kąpielą "na środku" morza. Tuż przy samym porcie znajduje się całe centrum miasta. Dla fanów życia nocnego jest to po prostu raj na Ziemi. Dyskoteka na dyskotece. Muzyka jest puszczana na full w każdym klubie więc przechadzając się między uliczkami słychać jeden wielki miks piosenek.
Będąc na dyskotece można w międzyczasie wyskoczyć na ciuszki  i to w dosłownym znaczeniu. Wszystkie bazary otwarte są prawie całą dobę. Więc jeżeli znudzi Wam się Wasza torebka Gucci możecie skoczyć po Michaela Korsa albo jakąś Pradę. Bazary wręcz przepełnione są podróbkami znanych marek. A Turcy chętni do targowania. Zaczynają zazwyczaj od cen kosmicznych po czym kończą na kilku euro. Jaka walutą najlepiej płacić? Dobre pytanie. Jak my byliśmy to dolar kosztował około 3 zł a euro około 4 zł. Cena w dolarach i euro była taka sama. A my mieliśmy euro. więc byliśmy stratni. Na dziś dzień brałabym tureckie liry a co do euro i dolara? są tego samego kursu więc obojętnie. Zawsze zobaczcie kurs przed wyjazdem i co Wam się bardziej opłaca.
     Będąc w Turcji warto wybrać się do meczetu. My odwiedziliśmy meczet w centrum. Przed wejściem proszą Was o zdjęcie butów i kobietom każą ubrać chustę na głowę i kieckę celem osłonięcia nóg. Dobra sprawa bo można wyjść zwiedzać w krótkich spodenkach. A zawsze przed meczetem ubiorą Cię po uszy. Po zwiedzaniu warto zostawić jakąś kasę osobie która Was
oprowadzała tzw napiwek









     Biura podróży przepełnione są wycieczkami fakultatywnymi. Nawet można wybrać opcję samolotową do Stambułu lub dwudniową do Kapadocji. Myśmy nie mieli tyle czasu więc zdecydowaliśmy się na rafting i jeep safari.

     Rafting jest to spływ pontonami rwącą górską rzeką. Jest to wspaniała atrakcja zarówno dla dorosłych jak i dla dzieci. W tej części Turcji rafting jest w miarę łagodny więc z powodzeniem można zabrać swoją pociechę. Spływ dla nas był bardzo fajnym przeżyciem. I tu informacja dla osób lubiących adrenalinę. Nie jest wcale taki słaby. My też kochamy wszelką adrenalinę i ten spływ był bardzo miłym doznaniem. Żadną nudą. Wszystko odbywa się w taki sposób, że rano podjeżdża po Was autokar i jedziecie w góry Taurus na spływ. Tam dostajecie kapoki, kaski i wiosła  i siup płyniecie albo pontonem w około 10 osób lub możecie wziąć kajak. Pontonem steruje turecki flisak ,który sobie przyśpiewuje. Cały klimat również tworzą organizatorzy takiego spływu. Płynie się etapami a na każdym etapie czekają Was różnego rodzaju niespodzianki.
Jeep Safari atrakcja polegająca na wyprawie na kilka jeepów lasami i błotami. Jak dla mnie trochę nudnawa ta sama jazda gdyż dużo razy jeździłam i zakopywałam się w bagnach samochodami terenowymi. Dla dzieci atrakcja. Ale samo jeep safari nie polega jedynie na jeździe po lasach. Znów jedziemy w góry Taurus ale w zupełnie innym kierunku. Mamy przepiękne widoki, urwiska. Zatrzymujemy się na zwiedzanie. I tak w pierwszej kolejności jaskinie Cuceler Magarasi. Całkiem fajne, chłodne miejsce. Po chwili wolnej dalej w trasę.
Odpoczynek w między czasie nad rzeką, gdzie można coś zjeść. W Turcji przed upałami chronią specjalne domki zbudowane nad taflą wody( nie wiem jak to się nazywa).miło się wypoczywa w takim miejscu z możliwością zaznania zimnej kąpieli w górskiej rzece. Po wypoczynku znów wszyscy na Jeepy i jedziemy dalej. Każą nam wysiadać i iść w góry. Tak to ostatnia stacja, dalej nie wjedziemy. Jest to Kanion Sapadere. Przepięknie i na prawdę warto! Liczne wodospady, cudowne widoki i co parę metrów naturalny basen z MEGA zimną wodą.









  W Alanya co piątek odbywa się  bazar z owocami, warzywami ,serami i przyprawami , na którym można wszystkiego spróbować i kupić od tutejszych handlowców. Bazar mieści się na placu obok dworca autobusowego. Warto tam również zajrzeć.
      Poza tym warto zobaczyć park w pobliżu centrum, gdzie rośnie wiele i znajduje się dużo fontann. Można tu spotkać mnóstwo par młodych robiących sobie zdjęcia. I my wygraliśmy romantyczne zdjęcie podczas hotelowego bingo. Pani fotograf zabrała nas do tego parku i mamy wspaniałą pamiątkę z pięknymi palmami i widokiem na górę z zamkiem, symbolem Alanya.

Jedyną nieudaną rzeczą jaka nam się przydarzyła była łaźnia turecka. Szczerze mówiąc nie wiedzieliśmy co to jest. I jak dostaliśmy w gratisie za wykupione wycieczki fakultatywne zapisaliśmy się pod koniec pobytu. I tu wielki błąd. Łaźnia turecka jest to pobyt w jacuzzi, pobyt w saunie ( o zgrozo!), zdzieranie starego naskórka (masakra!) i leżenie na gorących kamieniach (grrr). A czemu tak piszę? Byliśmy w Turcji w lipcu. Wiec zapewne już w pierwszy dzień zjaraliśmy się na raka. Noce nieprzespane, poparzenie słoneczne i co? i pójście na nieszczęsną łaźnię turecka w czwarty dzień opalania. Nie dałam się dotknąć. Jedynie z czego skorzystałam to było jacuzzi ;)









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz