piątek, 3 marca 2017

Macierzyństwo, same achy i ochy

     Czytając większość portali możemy się dowiedzieć jakie cudowne jest macierzyństwo. Patrząc wokół widzimy szcześliwe, uśmiechnięte matki. Odwiedzając znajomych też jest więcej lukru niż to zazwyczaj jest. Wpadacie na chwilę. Spotykacie się sporadycznie. Tego nie da się ocenić na pierwszy rzut oka. A tak naprawdę czym jest macierzyństwo? Jest czymś wspaniałym co może człowiekowi się przytafić ale... nie wszystko tak hop siup. Wracasz ze szpitala i nagle jesteś skazana całkowicie na siebie. Ty i ten dziwny mały człowiek sam na sam. Oko w oko. Myślisz sobie jak ja dam radę? A no dasz. Skąd mam wiedziec co ono chce? A no wiesz... Dziwna sytuacja ale spedzając czas ze swoim dzieckiem już wiesz co oznacza każdy płacz, czy grymas. Wiesz kiedy jest głodne. Wiesz wszystko. Ale od początku. No więc wracasz ze szpitala do domu. Pierwszy raz tak naprawdę jesteś sama z niemowlakiem. Ciągły płacz. Zaczynają się nieprzespane noce. Wielkie poznawanie małego człowieka. Brak czasu na wszystko. Nawet wtedy kiedy chcesz siku nagle jesteś wielce potrzebna. Praca na wysokich obrotach. I nagle się zastanawiasz się gdzie te cudowne macierzyństwo co tak wszyscy chwalą. A no masz. Nagle zaczynają się problemy z karmieniem. Dzidziuś nie przybiera na wadze. Zapalenie piersi. SOR.  To wszystko nas spotkalo. Ale daliśmy radę. Początki zawsze są trudne. Ale dziś tak siedząc na kanapie myślę sobie ufff daliśmy radę. Znam swojego Mateusza jak nikt inny. Umiem poradzić na wszystko. Jesteśmy mega zgranym duetem.
     Ale powiem jedno nigdy o nikogo się tak nie zamartwiałam jak o niego. Od chwili narodzin matka skazana jest chyba na autodestrukcję. Dlaczego? Bo codziennie patrzysz czy oddycha. Wsłuchujesz się czy wszystko z dzieciątkiem okej. Biegasz po lekarzach jak tylko coś nie tak i się wiecznie zadręczasz. Mateusz był bardzo duży i w brzuchu miał mało miejsca. Jego stawy biodrowe niewykształciły się jak powinny - dysplazja. Pieluchowanie nie pomogło. Musiał nosić frejkę. Ile ja się nacierpiałam patrząc jak się męczy. Jak nie może się przewrócić na boczek bo ma unieruchomione nóżki. I ciągle się zastanawiałam czy to nie moja wina?czy może źle go nosiłam. I ciągle się modliłam żeby już wyzdrowiał. Wyczytałam gdzieś, że leczenie trwa dwa razy tyle ile ma dziecko któremu stwierdzono dysplazję. Im szybciej wyłapana tym lepiej. I tu się sprawdziło w naszym przypadku. Wyleczono dysplazję po około 3 miesiącach.
W międzyczasie okazało się że w jąderku Mateusza jest wodniak. Albo zaniknie albo operacja. Znów głupie wyrzuty sumienia i rozkminy co może być powodem. Dziś wracamy od lekarza. Wodniak całkowicie się wchłonął. Kolejny kłopot z głowy
Ale oczywiście ostatnio podczas kąpieli Jakub wypatrzył że Mateuszowi odstaje żeberko. I znów zaczyna się. Wieczne obwinianie się. Czy może od zbyt wczesnego sadzania? Ale ja przecież go nie sadzałam. Może ktoś go sadzał jak ja nie widziałam? A może krzywica i niedobór D? A może jej nadmiar? Albo po prostu taka budowa...
    Podobno ta troska nigdy nie mija. Pytałam się mamy. Później dochodzi do tej troski matczynej, troska o wnuki albo i pra wnuki. Ale nigdy nas nie opuszcza. Czy nasze dziecko jest jeszcze niemowlęciem czy ma 30 lat. Zawsze będziemy się o nie martwić. Tylko żeby te zmartwienia były błachostkami, tego Wam wszystkim ogromnie życzę. A macierzyństwo to te cudowne uczucie,że komuś jesteśmy bardzo potrzebne. Bez nas świat się zawali. Czy to nie piękne?  Głowa do góry, będzie coraz lepiej ;)  Napiszcie jak u Was wyglądały początki macierzyństwa.

1 komentarz:

  1. Pierwsze 2 mce z Olą mieszkaliśmy jeszcze z dziadkami - nieprzespane noce... w dzień 6 drzewek po 20 min. Non stop na cycu najchętniej:) oczywiście nawał pokarmu lub zatkało kanaliki w cycu. Wyskoczenie do spożywcza na 10 min było mega fajna rozrywka :D a ja sie przeprowadzilismy na swoje to nagla zmiana u Oli - przesypiała prawie całe noce sama w łóżeczku, co wcześniej było niedopomyślenia!! Ale w dzień nadal drzemki króciutkie ;) a Boluś też słabo spał w nocy, co 2 h pobudka bo dzieć głodny :/ poddałam sie i śpie z nim cała noc, ale bardzo przyjemnie sie śpi z takim mięciutkim i pachnącym robaczkiem, no i też Boluś lepiej śpi :) mama szcześliwa=szczęśliwe dzieci :)

    OdpowiedzUsuń