Tak patrzę na kalendarz i już jest końcówka marca. Trzy miesiące i mamy upragnione lato. Wakacje. I każdy z Was pewnie marzy o perfekcyjnej figurze w stroju kąpielowym. Katujecie się na siłę dietami cud. Najlepiej tymi które dają natychmiastowe efekty chudnięcia i natychmiastowe efekty jojo. Znam to z autopsji... Miesiąc przed wakacjami kopenhaska i w mig 10 kg... A potem obżarstwo i plus 13 ;) No bo weź bądź mądra i nie zjedz pysznych dań z grilla w sobotni wieczór i nie zapij piwkiem. I tak było co roku. Chudnięcie wersja super fast i tycie wersja duble fast :) Tak zwane katowanie organizmu. Dużo dostał po tyłku. I tak pewnego dnia stwierdziłam sobie na co ta dieta skoro jak i gubię kilogramy to i tak nie mam fajnej figury. Gdzie są moje mięśnie z czasów podstawówki ? Przecież wtedy jadłam wszystko i miałam fajną figurę. A no Kaśka miałaś figurę bo dużo trenowałaś! I bez wyrzeczeń! Więc sport to chyba 80 procent sukcesu. Bo jadłam co chciałam i fajnie wyglądałam. No i oczywiście rzecz jasna Katarzyna postanowiła wprowadzić w swoje życie odrobinkę sportu. Ale jak? Ale co? Zawsze w sumie sobie mówiłam jak będę miała psa to będę z nim biegać. Mam dwa i z raz biegałam. Teraz jak tu iść na siłkę czy pobiegać skoro mam Mateusza? Nie ogarnę tego a z nim to już w ogóle mi się nie chce... I wtedy mój genialny mąż wpadł na pomysł i kupił mi płytę Mel B na Xbox! Tak on wie że Kasia lubi grać na konsoli. To czemu nie wszystko za jednym zamachem. Wpisałam swoje parametry. Zaznaczyłam co chcę osiągnąć ( ciało perfekt bikini) i gra stworzyła dla mnie pakiet ćwiczeń. Codziennie rano razem z Mel B ćwiczyłyśmy bijąc rekordy. Fajna sprawa. Moje mięśnie zaczęły wracać. Ale teraz gdy jest piękne słońce mój synek chętnie spędza czas poza domem. Więc w ślady mojej koleżanki postanowiłam chodzić z nim na spacery. I powiem Wam czas bardzo szybko leci. I miło. No i na świeżym powietrzu.
Włączam apkę Endomondo biorę wózek z Mateuszem, Kirkę którą nauczyłam chodzić przy wózku i idziemy. Dziennie pokonujemy około 10 km. Aplikacja pokazuje zaś ile kalorii spaliłam. Czasami potrafi mnie zaskoczyć. Np. w piątek zrobiłam łącznie 16 km i spaliłam 1300 kcal. I nawet nie odczułam. Poszliśmy na spacer z koleżanką, później z Kubą i się chwilę zagadaliśmy...a kilometry leciały... a tłuszcze spalały... Poza tym dzięki takim spacerkom można spotkać się z dużą ilością osób. Dla których ciężko znaleźć czas przy małym dziecku. Powiem Wam że dałam radę spotkać się w ciągu tygodnia z pięcioma koleżankami. Fajnie nie? A wieczorami na dobicie, gdy energia ze mnie tryska biorę Kirkę i próbuję pokonać niechęć do biegania... Próbuję to choć trochę polubić ... Ciężko jest ale z czasem gdy nabiorę kondycji może pójdzie lepiej. Warto bo efekty z biegania są na pewno zadowalające. A Wy jak tam przygotowujecie się do lata? Co robicie jak załączacie tryb turbo spalania? Czy są Ci którzy trenują z Ewą Chodakowską? Bo ja wymiękam po 10 min treningu... Może jeszcze kiedyś spróbuję. Opowiadajcie o swoich treningach i efektach! A ja... ja zaraz wracam, idę pobiegać ;)
A tym co się nie uda zrzucić żadnych kilogramów w tym roku... za rok ... znów będą wakacje... :*i znów wszyscy będziemy zrzucać
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz